Jak pracować w zgodzie ze sobą i uratować swoją produktywność - rozmowa z Dominikiem Juszczykiem
Jakie są pułapki produktywności?
Czy efektywność i spokój mogą iść w parze?
Jakie kroki warto podjąć, aby działania intencjonalne,
a nie z automatu, nadawały Twój kierunek i dały Ci szansę sprawczości?
Odpowiedzi na te pytania udzieli Dominik Juszczyk z intencjonalnie.pl
I teraz zapraszam Dominika. Cześć Dominik.
Hello, cześć. Miło Cię widzieć Michał.
Cześć Dominik. Znamy się od dłuższego czasu.
Dominika poznałem przy okazji odkrywania mocnych stron, StrengthsFinder.
Ale powiedz Dominik trochę więcej o sobie.
Czym się zajmujesz? Jak coś zaczęło od Galupa i co teraz robisz?
Postaram się być bardzo taki konkretny, więc co do mnie przerywaj, proszę Michale.
Takim parasolowym stwierdzeniem, które używam na wszystkie moje działalności,
to jest buduję mosty między wiedzą a działaniem.
Bardzo łatwo jest przeczytać nową książkę, nowy kurs zrobić i wiedzieć,
aha, to jest fajne, ale bardzo mało osób umie przejść do wdrażania tego w praktykę.
Przez eksperymenty, change management i tak dalej.
I wszystko co robię, talenty, produktywne, efektywność, konsulting, społeczność i tak dalej.
U podstaw ma to właśnie przejść od wiedzy do działania.
Myślę, że najbardziej w tym przestrzeni medialno-mediospołecznościowej i tak dalej
jestem znany z tego, że pracuję jako trener Galupa,
certyfikowany trener pracujący z taką metodyką CliftonStrengths.
To jest w ogóle ciekawa historia, bo to zaczęło się zupełnie przypadkiem.
Miałem do wykorzystania na etacie jako dyrektor oddziału IT budżet szkoleniowy.
Nie było za bardzo widocznej innej ścieżki, którą mogę iść.
Pomyślałem, a jest ciekawe szkolenie.
Dowiedziałem się o nim wcześniej na szkoleniu dla liderów z Galupa.
Przypadkiem się okazało, że to jest szkolenie certyfikacyjne.
To były złote czasy w IT, więc te budżety szkoleniowe były słuszne.
Zrobiłem sobie te certyfikacje.
I potem się okazało, że byłem jednym z pierwszych trenerów w Polsce
i szybko zacząłem brać urlop najpierw wypoczynkowy, a potem bezpłatny,
żeby móc obsługiwać klientów, którzy się do mnie zgłaszali,
słysząc, a jest Dominik, który jest trenerem Galupa,
który jeszcze jest z kontekstu IT, więc rozumie i IT i talenty.
A wow.
Więc ten element szczęścia, którego ja rozumiem jako umiejętność zauważenia przypadku,
który się wydarza i wykorzystania, bycie gotowe na ten przypadek,
sprawił, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy teraz.
Bo zaczęło się tak, jak powiedziałeś, dla Nozbi robiłem warsztaty galupowe.
Kiedyś zaprosiłem Cię, byłeś jeden z pierwszych gości mojego podcastu.
Do dzisiaj to pamiętam, jestem bardzo wdzięczny.
Jako człowiek, który opowiadał o swoim achieverze.
No i teraz talenty dalej są bardzo obecne w moim życiu,
tym trenerskim, pracowym, ale jako jedno z narzędzi, które wykorzystuję.
Bo też dużo wykorzystuję umiejętności facylitacyjnych,
dużo mówię o świadomości, korzystam z narzędzi psychologicznych.
Więc to jest jeden z takich narzędzi, które mam w tym pasie.
Wyciągam czasami śrubokrę, czasami młotek, czasami biertarkę.
I staram się nie wszystko młotkiem obsługiwać,
że są inne narzędzia, które też pomagają.
No właśnie.
I to jest też ciekawe w kontekście produktywności.
W kontekście tego, ja pamiętam, jak robiły się nasze warsztaty
i jak żeśmy rozmawiali o talentach,
no to oczywiście wśród naszego zespołu były osoby
mniej lub bardziej sceptyczne.
Równie to wyglądało.
I co było ciekawe, to to, że
teraz po latach to widzę, jak to działa
i widzę, jakie ludzie u nas mają talenty,
no to widzę, że rzeczywiście odpowiednie działanie,
odpowiednia rozmowa, odpowiednie podejście do danego talentu
jakby powoduje, że ta osoba pracuje chętniej,
jest bardziej zmotywowana lub mniej,
jest mniej zmotywowana.
I to bardzo, bardzo wyraźnie widać.
Oprócz tego odkryliśmy też w naszej firmie,
że prawie wszyscy mają ten talent uczenie się, czyli learner.
Tak, to bardzo wpływa też na sposób komunikacji,
nawet na planowanie strategiczne.
Pomyśl sobie, cała firma ma uczenie się
i jest dylemat, czy robimy coś w stary sposób, czy nowy sposób.
Tak.
To to jest w tym też zagrożenie, nie?
Bo czasami nowy talent jest lepszy od starego,
ale jak wiemy, że wszyscy mają uczenie się,
no wiadomo, że wybiorą tę nową rzecz,
więc też warto o tym pamiętać.
Natomiast ja tylko tu powiem jeden kontekst.
To oczywiście ma bardzo duże podłoże
fizjologiczne, neurologiczne.
Talenty są emanacją tego, co mamy w głowie,
jaką sieć neuronową i to, co dla nas jest dostępne, łatwe.
Że ktoś na przykład ma łatwość wyczuwania emocji,
i ktoś inny bardzo łatwo wchodzi w analizę i zadawanie pytań,
taką ciekawość, jak są dane połączone.
I to jest wynik tego, jak są połączone rzeczy w mózgu.
I im bardziej możemy korzystać z tego, co naturalnie mamy,
tych naturalnych połączeń,
no tym łatwiej nam się działa.
Im łatwiej nam się działa,
tym mamy większą z tego przyjemność, satysfakcję,
ale też sukcesy i tak dalej.
A to, co też wiemy z neuronauki,
to, że łatwiej tworzyć nowe połączenia neuronowe
tam, gdzie jest ich gęsto,
niż tam, gdzie jest ich mniej.
Czyli łatwiej się uczyć w obszarze,
który już dla ciebie jest dostępny,
niż ten, który jest mniej dostępny.
To jest też bardzo o skuteczności po prostu.
Nie tylko fan, a i korzystam z talentów,
ale to jest skuteczne dla mnie,
w kontekście satysfakcji, rozwoju,
uczenia się,
skuteczne dla organizacji.
Z małą gwiazdką.
Nie zawsze możemy robić tylko te rzeczy,
które są zgodne z naszymi talentami.
Czasami potrzebujemy robić inne rzeczy,
które nie są takie miłe, przyjemne.
Pytanie, jak moje talenty mogą tym pomóc.
To jest też takie trochę pułapka,
jak ludzie tak na szybcika wprowadzają talenty.
Tak, to jest dla mnie też taki ciekawy hak.
To znaczy rzeczywiście,
jak spowodować,
żeby twoje talenty pomogły ci robić to,
w czym nie masz talentu.
I ja to widzę bardzo u siebie,
że często moja praca
sprowadza się do tego,
że wiem, że muszę coś tam zrobić,
więc ja się zmurzam, jak to zrobić,
żeby spowodować, że to będę robił.
Bo wiem, że to nie jest zgodne z moim talentem,
ale wiem, że to trzeba zrobić.
I jak sobie wtedy pomóc?
Opowiem mi taki jeden ciekawy przypadek.
On jest trochę poza korporacyjny,
ale jest o produktywności
w rozumiany jako,
jaki jest mój sposób do osiągnięcia celu.
Rozmawiałem ostatnio z klientem,
który ma talenty takie bardzo,
z jednej strony decyzyjne.
Rywalizacja, dowodzenie, poważanie.
Z drugiej strony osiąganie, ukierunkowanie.
Bardzo mało ma takich talentów relacyjnych
i mówi, kurczę, czasami w kontekście pracy
z moją, rozmowy z moją żoną,
która jest bardzo relacyjna,
ona mówi, ale ty jesteś taki bardzo mało ciepły,
bardzo mało dbasz o te relacje.
Mówię, okej, słyszę to.
Jak możesz wykorzystać to,
że działasz na zadaniach, na celach, na liczbach,
żeby sobie zoperacjonalizować bycie relacyjnym?
Bycie w relacji to też jest często robienie małych gestów,
powtarzalnych czynności,
umówienie się na randkę,
zorganizowanie wyjścia,
powiedzenie czegoś miłego.
Co stoi na przeszkodzie,
żebyś wykorzystał, że ty tak działasz
i zrobił sobie serię zadań,
które ci przypominają,
ej, czy w ostatnim tygodniu zorganizowałem randkę,
czy w tym tygodniu mam miejsce na to,
żeby być z moją partnerką,
moim partnerem przez godzinę, dwie
bez żadnych innych rzeczy w tle.
To czasami o to chodzi.
Dla kogoś to może być przejaw bliskości,
a to, że ty to zrobiłeś z poziomu tego,
że masz zadanie do wykonania,
bo tak działa twój mózg,
to jest trochę wtórne,
bo jest to miłe, że to zrobiłeś.
Więc to jest też o takich sytuacjach.
Tak, to mi przypomina sytuację
w jakiejś tam komedii romantycznej.
Pamiętam właśnie scenę,
że coś tam, że my chcemy tutaj żyć,
żeby móc spontanicznie robić to
i spontanicznie robić tamto,
po czym jak oni o tym gadają,
to my spontanicznie ani tego, ani tego,
ani tego nigdy nie zrobiliśmy.
A chociaż mówili,
że po to na przykład przeniesie się do tego miejsca
albo coś takiego.
Podczas kiedy właśnie wiele osób krytykuje,
czy patrzy się na to dziwnie,
że zaplanowałem randkę z żoną
i jest w kalendarzu.
Jakie to jest takie oschłe,
że jakby to jest wpisane do kalendarza.
No niby tak,
ale potem podczas tego czasu,
tak samo powiedziałeś,
mamy czas dla siebie.
Dzieci są zaopiekowane,
wszystko zorganizowane.
Mamy te kilka godzin
spontanicznego czasu już,
który jest dla nas wycięty.
Zorganizowałeś sobie przestrzeń
na twój sposób,
na spontaniczny czas.
Poza tym ja zawsze mówię,
że w kalendarzu i w zadaniach
są dla mnie tylko te rzeczy,
które naprawdę są istotne.
Więc to jest też dowód dla mnie
i dla innych osób,
że to jest dla mnie tak istotne,
że włożyłem to w swój system.
Ja też bardzo często słyszę ten zarzut.
Do mnie nie jesteś jak robot,
ty w ogóle chyba nigdy nie robisz nic
spontanicznie.
Ja mówię, robię spontanicznie,
bo mam na to zorganizowaną przestrzeń.
Dokładnie, dokładnie, dokładnie.
I to jest to.
No właśnie, więc płynnie trochę przechodzimy
do tego takiego jakby właśnie
jak produktywność i spokój
mogą iść w parze.
Jak można działać spokojnie,
jednocześnie nie być robotem.
I czy z drugiej strony, wiesz,
jak masz wszystko poukładane i tak dalej,
czy to nie odbiera ci po prostu, wiesz,
fanu z pracy albo coś takiego.
Miałem kiedyś taki moment
zachuśnięcia się,
pracuję z produktywnością,
efektywnością 15 lat,
więc miałem dużo takich momentów
zachuśnięcia się jakąś metodą.
Pamiętam, że po przeczytaniu
Deep Work,
Cala Newporta,
trochę chyba nie zrozumiałem
tego konceptu.
Przez dwa miesiące żyłem tak,
że rano stawałem,
miałem zaplanowaną każdą minutę dnia.
Że każda minuta była, wiesz,
przeznaczona na coś.
Oczywiście z takim założeniem,
że jak coś się wywaliło,
to zaraz przeplanowywałem te rzeczy.
I tak rozumiem na produktywność,
efektywność,
byłem mega efektywny w tym czasie.
Zrobiłem bardzo dużo
i nie pamiętam takiego czasu,
żebym był tak wycieńczony
i wykończony jak wtedy,
tak mentalnie, psychicznie,
bo zawsze było coś do zrobienia dalej.
I tak rozumiem na produktywność,
efektywność może być wykańczająca,
ona nie dawała spokoju,
dawała efekty.
Natomiast dla mnie produktywność
jest tak naprawdę najbardziej,
i bardzo lubię taką definicję produktywności,
Michał, którą też o odkalaniu porta słyszałem,
że produktywność jest jak prawo jazdy,
że pomaga nam efektywnie
przemieścić z punktu A do punktu B.
I jak ktoś mówi,
moim celem jest bycie produktywnym,
to myślę, że moim celem jest bycie młotkiem.
Tak jest.
Albo śrubokrętem.
Produktywność jako narzędzie,
które pomaga osiągać cele.
I dla mnie ten spokój wokół produktywności
zaczyna się troszeczkę wcześniej,
że ja mam świadomość tak naprawdę,
co dla mnie jest ważne,
do czego dążę,
co dla mnie jest mniej istotne.
I potem ta produktywność temu służy.
Ostatnio bardzo pracuję na tym,
żeby ująć produktywność,
takie bardzo proste koncepty.
Zresztą ja pamiętam twoją książkę,
tą 10 punktów produktywności.
Tak.
Więc ty pisałeś o tym już bardzo dawno.
Ale tak naprawdę dla mnie produktywność
można zaprzeć w trzech, czterech punktach.
Miej jasność, w którym kierunku idziesz.
Dla mnie to jest misja, wizja życia,
aspiracje, cele,
które mogę sobie sprawdzać.
Raz w tygodniu przyjrzyj się,
co robisz w zeszłym tygodniu,
co planujesz na najbliższy tydzień,
jak on wygląda.
Blokuj czas, jeżeli potrzebujesz go,
chronisz przed innymi osobami.
Jak masz zadania,
to zapisuj je wszystkie w jednym miejscu do zrobienia.
Nie myśl, że zapamiętasz,
albo masz w dziesięciu miejscach karteczki i tak dalej,
bo ci będzie ciężko znaleźć.
Codziennie rano usiądź
i zaplanuj, co najważniejszego dzisiaj zrobisz
i czego nie zrobisz.
Dla mnie to poranne planowanie
to jest takie stanięcie w prawdzie.
Dzisiaj mam rozmowę z tobą,
potem mam warsztat do 15.00
i mam jeszcze jedno spotkanie do 17.00
i mam 20 zadaniów na moim to-do.
To jest ten moment, kiedy mówię,
Dominik, zrobisz z tego trzy.
Które trzy będą najważniejsze.
Więc to jest czwarta rzecz.
I piąta rzecz, którą ostatnio dodałem,
to jest priorytetyzacja w czasie.
Jak mam zaplanowane trzy rzeczy
i przychodzi nowa rzecz,
to potrzebuję mieć system,
żeby ocenić,
czy ta nowa rzecz jest ważniejsza,
pilniejsza niż to, co robię teraz.
Jeżeli jest pilniejsza, przełączam.
Jeżeli nie pilniejsza, odkładam.
Więc te pięć rzeczy,
one nie są skomplikowane.
To jest tak naprawdę prosta rzecz.
Bardziej chodzi o nawyki.
Natomiast naprawdę zaczyna się to dla mnie,
dla osób, które pracuję od stwierdzenia,
to czego ja w tym życiu chcę.
Czasami ludzie zaczynają od mówienia,
no nie wiem, chcę awansować w pracy.
No i to jest jakiś tam kierunek.
Ktoś inny mówi,
chcę spędzać więcej czasu z rodziną.
Dla mnie w tym momencie takim ulubionym konceptem,
wokół którego organizuję swój dzień
i wykorzystuję produktywność,
to jest pytanie, jaki styl życia chcę zbudować
i jakie rzeczy mi służą,
żeby ten styl życia budować
i moją produktywność używam,
żeby budować wokół pracy,
wokół innych rzeczy,
żeby ten styl życia był gotowy.
Czyli na przykład,
jeżeli ja chcę mieć taki styl życia,
że chcę w każdym miesiącu na tydzień
mógł wyjechać z miejsca,
gdzie mieszkam z Krakowa z żoną
i pobyć w jakimś miejscu,
to jasno w takim wypadku
pomaga mi to wybierać,
nad czym pracuję,
co zrobić, żeby móc pracować zdalnie,
co zrobić, żeby sprzedawać rzeczy,
które mogę wykonywać z dowolnego miejsca,
co zrobić, żeby pracować nad rzeczami,
które może przy dużym wysiłku przez tydzień
dają mi przychód na pozostałą część miesiąca.
Ja tak rozumiem produktywność,
która daje spokój,
bo ona służy osiągnięciem tego celu,
ale gdybym nie miał tego celu,
aspiracji, wizji,
no to trochę jak we mgle,
dzisiaj pojadę tam,
a dzisiaj tam,
to dopiero powoduje brak spokoju,
a wręcz niepokój
i takie rozedrganie,
stres,
bo nie wiem,
za co się chwycić.
No właśnie,
to jest to,
że jeżeli produktywność,
jeżeli właśnie Twój system produktywności
jakby nie jest dopasowany do Ciebie dokładnie,
czyli do tego,
co Ty chcesz zrobić,
no to to właśnie,
to jest,
jakby,
ja często też mówię ludziom,
że tak samo jak,
ja bardzo lubię
dzielić sobie dzień
na pewne etapy,
na pewne etapy,
na przykład właśnie rano
teraz nagrywamy podcast,
potem mam czas
na tą pracę w skupieniu,
ten deep work,
o którym mówiliśmy
od kalania porta,
potem mam czas znowu
na kolejne nagranie podcastu
lub na przykład
na jakieś spotkania
i ja właśnie też tłumaczę ludziom,
że bardzo ważne jest,
żeby słuchać siebie,
na przykład dużo osób,
są osoby,
które mówią,
że lubią pracować z rana
i z rana robić
te najważniejsze zadania,
ale są osoby tak jak ja,
które z rana
potrzebują się rozgrzać,
potrzebują zrobić trochę małych zadań,
z kimś się spotkać,
zrobić jakieś małe spotkanie
i dopiero potem,
jak są rozgrzane,
mogą robić tą pracę
w skupieniu,
więc to też jest ważne,
żeby siebie słuchać,
jak pracujesz.
Tak,
i na to bym nałożył jeszcze jedną,
rzecz,
są osoby,
które
najlepiej pracują,
jeżeli na przykład
przez tydzień,
dwa tygodnie,
trzy tygodnie pracują
nad jedną rzeczą
i bo mają,
mówiąc moim językiem,
mają na przykład
ukierunkowanie
albo
nie wiem,
poważanie
czy pryncypialność
i mają jedną rzecz
i najlepiej się pracują,
kiedy mogą się nad jedną rzeczą skupić
i mają taką pracę,
takie życie,
ale są osoby,
które
nie umieją skupić się,
albo nie lubią skupiać się
na jednej rzeczy
przez dłuższy czas
i one najlepiej działają,
jak na przykład mogą
co godzinę robić,
pracować nad czymś innym
i wiedzą to o sobie,
bo dzięki temu się stymulują,
nie nudzą
z różnych powodów.
Jeżeli ja wiem to o sobie,
bo znam siebie,
no to też
w ten sposób planuję
swój dzień,
ten dzień i tak dalej.
Jeżeli lubię się skupiać
na jednej rzeczy,
to planuję codziennie,
nie wiem,
trzy, cztery godziny
na jedną rzeczą,
reszta to jest administracja
i tak dalej.
Jeżeli lubię ten płod o zmian,
no to planuję sobie,
że godzinę na tym,
godzinę na tym,
godzinę na tym
i mogę nad tymi
kilkoma rzeczami pracować.
Już tam abstrahuję,
czy to jest bardziej,
czy mniej efektywne,
ale jest bliższe mi.
Są osoby,
które uwielbiają
pracować samemu,
wyizolować się
z towarzystwa,
ale są osoby,
które są bardziej efektywne,
jeżeli mogą co jakiś czas
podejść do kogoś
i komuś opowiedzieć o tym,
co robią,
wtedy im się w głowie
układają rzeczy.
No i teraz
każda z tych osób
trochę inaczej
będzie sobie kształtowała
ten dzień,
gdzie pracuje,
w jaki sposób,
z kim,
jakie sloty i tak dalej,
żeby wykorzystać
ten swój system operacyjny
w kontekście tego,
co dla nich jest ważne.
Nawet to,
że takie osoby,
które lubią czasami
podbijać myśl od innych osób,
no to prędzej będą pracować
albo z biura,
albo z co-worku,
a osoby,
które najlepiej pracują,
skupiają się tylko na swoim,
no to home office,
albo co-work,
ale tylko taki mały pokoi
do skupienia,
albo w biurze
potrzebują się zamknąć w salce
i tam pracować.
Natomiast na wielu poziomach
znajomość siebie
pomaga dobrać sposób pracy,
narzędzia,
techniki produktywności,
które pozwalają ten cel osiągnąć.
Ale zaczyna się tak
świadomość,
ej, to czego ja,
jak ja najlepiej działam,
nie?
No tak.
To jest paradoksalnie pytanie,
które bardzo mało osób
sobie zadaje.
Bardzo mało osób
bierze książkę typu,
nie wiem,
zarządzaj czasem,
knapa,
bardzo fajna książka,
ale tam jest 85 metod
produktywności,
85 a 86.
Nie wiem, czy czytałeś tę książkę,
przetestowałem wszystkie 85 kiedyś.
Taki trochę encyklopedia produktywności.
Bardzo mało osób bierze,
mówię,
okej,
z tych wszystkich
fajnych, dobrych narzędzi produktywności,
techniki produktywności,
które są
dopasowane do mnie.
Tak.
No właśnie,
a potem dochodzi
ten poziom meta,
czyli jakby,
okej,
ja wiem, co ja lubię
i jak ja lubię pracować,
ale teraz jestem w zespole,
na przykład.
Więc jak ja teraz,
jak ja mam teraz to pogodzić
w zespole,
jakby jak mam teraz
zrobić tak,
żeby,
na przykład,
Magdzie,
z którą pracuję,
nie przeszkadzać,
tylko pomagać,
nie?
Jakby,
czy Emilii,
czy komukolwiek
w moim zespole,
czy Pawłowi,
właśnie,
jak mam do tego podejść,
żeby,
żeby nie było tylko,
wiesz,
żebym ja nie był takim
egoistą,
nie?
Że to ma być tak,
jak ja chcę,
nie?
Na dwóch poziomach,
ja pracuję z zespołem
w racji na dwóch poziomach,
powiem o tym prostszym poziomie,
a potem o tym trudniejszym.
Prostszy poziom
to jest
stworzenie
tak zwanego kontraktu
zespołowego.
Ja czasami,
jak wchodzę do zespołu,
to zadaję pytania,
nie mówię jeszcze o kontrakcie.
Czy macie umowę?
Tak,
tak,
ale w czasie właśnie
kontekst tej umowy.
Zadaję pytanie pierwsze.
Po jakim czasie
oczekujesz
odpowiedzi na,
komunikatorze
na swoją wiadomość?
I ludzie piszą
i okazuje się,
że na tym poziomie
już jest całe rozwarstwienie.
Niektórzy piszą natychmiast,
niektórzy mówią do godziny,
a niektórzy mówią
do tego samego dnia,
nie?
To samo pytanie.
Samo jest z mailami, nie?
Tak, maile od klienta,
tak dalej.
Mówię,
patrzcie,
jak ty oczekujesz
natychmiastowej odpowiedzi
od kogoś,
to znaczy,
że prawdopodobnie
ty cały czas też monitorujesz
komunikator.
W jakim tym momencie
jesteś w pełni skupiony,
skupiona,
skoro cały czas patrzysz,
czy jest to powiadomienie?
Ale znamy badania,
które mówią,
że każde powiadomienie
to dwadzieścia parę minut,
żeby wrócić do pełnego fokusu.
Dokładnie.
I rozmawiam z zespołem.
Okej,
umówmy się teraz,
po jakim czasie,
jaki jest minimalny czas,
po jakim oczekujecie
w zespole
odpowiedzi na komunikaty?
Na przykład ludzie mówią,
no w naszym zespole,
jak odpowiemy do godziny,
to jest spoko.
Aha,
czyli macie ramę,
że możecie na pięćdziesiąt minut
się skupić,
zniknąć,
bo jak po pięćdziesięciu minut
odpowiedzcie,
nikt się na was nie pogniewa.
Pierwsza zasada,
nie?
W jakich sytuacjach
potrzebujecie
natychmiastowej komunikacji?
No w takiej i w takiej.
Okej,
jak sobie zrobimy kody,
żeby to ogarnąć?
I to jest taki moment,
kiedy my w ogóle rozmawiamy,
jakie mamy ramy,
które nam pozwalają się skupić.
W większości sytuacji
tak naprawdę nawet
bardzo rzadko pracuję z zespołami,
które potrzebują natychmiastowej komunikacji.
Nie pracowałem nigdy
z zespołem,
który pracuje na SOR-ze,
który ratuje życie ludziom.
Jedyna przypadek,
kiedy pracowałem z takim zespołem,
powiedziałem,
ej, moje narzędzia produktywności
nie są do zastosowania
w waszym zespole.
To był zespół,
który zajmował się logistyką
i pięć minut opóźnienia
w wysłaniu ciężarówki
powodowało stop fabryki
w innej części kraju.
Powiedziałem,
to nie jest miejsce,
gdzie nasze techniki produktywności
są do zastosowania.
Waszym zadaniem jest ciągle monitorować
system z logistyką.
Tak.
I waszym zadaniem jest zrobić tak,
żebyście byli najbardziej skupieni.
Jeżeli twoja praca nie polega na tym,
że wysyłasz ciężarówki
z miejsca na miejsce
i pięć minut opóźnienia
ma taki ripple efekt
dla całości procesu,
to prawdopodobnie możesz zniknąć
na 20, 30, 50 minut
i mieć czas na skupienie.
To jest ten taki najprostszy poziom,
kiedy w zespole rozmawiamy właśnie,
jakie mamy ramy w ogóle do skupienia.
Tam później są szczegóły,
typu na przykład,
jakie statusy ustawiamy na komunikatorze,
żeby ludzie wiedzieli, dlaczego ja nie odpowiadam.
Aha, on jest w deep work,
albo jest w jakimś takim innym stanie.
To jest takie najprostsze.
Trochę bardziej skomplikowane
to jest rozmowa
najpierw jeden na jeden
mój z moim przełożonym.
Tak.
Za co ja jestem odpowiedzialny,
a nawet dokładniej,
po czym ty poznajesz,
że ja ociągam sukces?
Czy gdybyś ty był moim szefem,
Michale,
to ja bym poszedł do Michała i powiedział,
Michał, po czym oceniasz,
że ja robię dobrą robotę?
Bardzo rzadko mi powiesz,
Dominik, po tym,
że jak najszybciej w zespole
odpowiadasz na Messengera, nie?
Raczej, że ustalamy, nie wiem,
cele na sprinty,
czy ustalamy,
co masz do zrobienia,
że robisz to w założonym czasie
lub komunikujesz mi o problemach
wystarczająco wcześniej.
Aha, okej.
To w ramach tego,
moich obowiązków,
ja potrzebuję mniej więcej
w połowie czasu być skupiony.
Czy to jest okej,
jak na połowę dnia będę znikał
i będę niedostępny do komunikacji?
I rozmawiamy sobie o takich rzeczach.
Swoją drogą,
to jest jedno z też takich testów,
które robię w zespole.
Pytam pracownika, pracowniczkę
i za co cię płaci firma,
za co cię wynagradza twój menedżer?
Pytam menedżera o to samo,
czy tam menedżerkę.
Jak odpowiedzi się nie zgadzają,
to jest pierwsze zadanie domowe, nie?
Ustalcie się tak naprawdę,
naprawdę za co.
To jest bardzo ciekawe,
też na one-on-one takie pytanie,
na spotkanie one-on-one.
Według ciebie za co ja cię wynagradzam,
ja ci powiem za co
i zauważymy, czy to się zgadza.
To jest pierwsza rzecz,
którą robię w zespole
w kontekście produktywności.
Potem robię drugą rzecz
i ona jest dla mnie ciekawa,
bo bardzo często ludzie nazywają,
że są w zespole,
a tak naprawdę nie są w zespole,
tylko są grupą ludzi
z tym samym liderem, liderką.
Bo czy ty musisz współpracować
z inną osobą,
żeby osiągnąć swój cel?
Czy współpracując z inną osobą
obniżasz swoją nagrodę?
To jest taki kontekst też incentive.
Czyli ja pomagając mojemu koledze
robię coś dobrego też dla siebie?
Czy tak naprawdę obniżam to,
że na przykład zrobię mniej w miesiącu?
Kontekst to jest kontekst często
zespołów sprzedażowych
albo zespołów wsparcia.
W zespołach jest konkurencja, nie?
Teraz jeżeli na przykład
wynagradzamy w zespole wsparcia
ludzi za liczbę odpowiedzialnych tiketów,
a ja chcę, żeby ludzie sobie pomagali,
to mamy dwa sprzeczne cele dla tych ludzi.
Tak.
I to jest ten kontekst rozmowy
u mnie w zespole.
Tak naprawdę,
czyli nie mamy sprzecznych celów,
które nam przeszkadzają współpracować
lub pomagają współpracować.
Jak to ustalimy,
aha, to mamy cele,
które są spójne,
że ja pomagając Tobie
też pracuję na swój wynik
i na wynik zespołu,
dopiero wtedy tworzy się przestrzeń na współpracę.
Jest taka świetna książka,
świetne to jest złe słowo,
dobra książka,
Mixed Signals,
pomieszane sygnały.
Uri Gnari,
chyba jest taki autor,
ona jest przed półtora roku,
przed dwóch lat wyszła.
I ona właśnie pokazuje
wiele przykładów takich namacalnych,
gdzie firma lub szef
daje sprzeczne sygnały,
a ludzie są inteligentni,
umieją optymalizować to,
co dla nich jest dobre,
umieją optymalizować swoją nagrodę.
Więc współpraca w zespole,
przestrzeń na to,
żeby mieć pracę głęboką,
ale też żeby pomagać,
będzie wtedy,
kiedy mi się to opłaca
i jest to wynagradzane.
I to jest też taki duży test
dla liderów, liderek.
Też czasami staniecie w prawdzie.
Tak naprawdę to ludzie
tutaj powinni optymalizować
swoją pracę,
a nie współpracować.
A w innym przypadku,
no tak,
tylko że wtedy muszę zmienić
system wynagradzania,
albo doceniania,
albo pokazywania sukcesów ludzi.
Bo na przykład,
co z tego,
że ktoś mówi,
chcę, żebyście współpracowali,
ale potem na takich
cotygodniowych spotkaniach,
kampaniach,
update,
czy tam town hall
wynagradzać osobę,
która rozwiązyła
najwięcej etiketów,
nie?
Tak.
To są dwa sprzeczne sygnały
i na tym poziomie czasami,
wiesz,
zanim wejdziemy w techniki produktywności,
jak komunikować się
przez zadania,
projekty,
na tym poziomie
odcinamy w ogóle
szansę na produktywność
ludzi w zespole.
Nie, no właśnie,
dokładnie.
Jeżeli,
jejka,
to jest,
jakby dla mnie to jest też
taka ciekawostka
ostatnio,
żeśmy dodali dwie osoby
do zespołu
i właśnie podczas rozmów
tam rekrutacyjnych
i już takich rozmów
wprowadzających do zespołu,
to ja tłumaczyłem,
że,
bo było dużo pytań
odnośnie,
a jak się robi u nas to,
a jak się robi u nas tamto
i tak dalej dalej.
Ja mówię,
no u nas robi się to tak,
to tak, to tak,
ale tak naprawdę
w większości tych sytuacji
u nas o tym się rozmawia.
To znaczy,
jeżeli jest taki konflikt,
to rozmawiamy partnersko.
Słuchaj,
jest taki konflikt,
jak sobie z tym poradzimy,
a nie po prostu,
wiesz,
takie domyślanie się,
domniewanie,
ale czy ja mogę to zrobić
albo czy coś tam.
Ja mówię,
normalnie?
Ja wiem,
że to jest takie,
wiesz,
często ludzie się dziwią,
że prowadzę firmę
w taki sposób
bardzo rewolucyjny,
bo podchodzimy do siebie
jak dorośli,
nie?
i właśnie,
wiesz,
to jest taki...
To jest ciekawe,
że to jest rewolucyjne,
nie?
Dokładnie,
to jest takie rewolucyjne,
że jak dorośli
po prostu rozmawiamy
o tym problemie,
który przed nami jest,
jak dwóch dorosłych,
którzy musi ten problem rozwiązać,
a nie właśnie
domyślamy się,
podkopujemy i tak dalej
i dlatego często się śmieję,
że ja mam czasami wrażenie,
że firmy,
które są prowadzone
tak właśnie bardzo mocno,
wiesz,
patriarchalnie,
że tutaj szef mówi
coś tam,
coś tam,
właśnie traktuje dorosłych
jak dzieci,
Traktuje jakby współpracowników
jak dzieci,
podczas kiedy fajnie by było,
gdyby dorosłe osoby
traktowały inne dorosłe osoby
jak dorosłe osoby.
To też jest taki...
Wiesz,
jak mówisz o tym,
że to rozmawiacie na początku,
to to jest deklaratywne,
nie?
Tak.
Mówisz u nas w firmie
tak się to robi.
Tak.
I magia się dzieje
przy pierwszym przypadku,
kiedy wpada w ten typ,
co się naprawdę zadzieje,
nie?
Dokładnie.
Czyli albo ta osoba
będzie świadkiem konfliktu
między dwoma osobami
i zobaczy
i oni wstali
i na forum powiedzieli
słuchaj,
wiesz co,
to jest dla mnie trudne,
nie rozumiem twojego działania,
pogadajmy o tym,
nie?
A rzeczywiście,
tutaj w tej firmie
rzeczywiście rozmawialiście
o problemach,
nie?
Versus gdyby ta osoba
zobaczyła,
że ktoś ma wstrzymać problem
i rozmawia na prywatnych kanałach,
ale tej osobie nikt nie powie,
bo nie no,
tutaj szef mówi,
że rozmawiamy,
a tutaj jest przypadek inny,
nie?
Tego samego typu
twardziej przyznajemy się do błędów
w tej firmie.
No i znowuż
przy pierwszym przypadku
zobaczyć,
czy to jest prawda,
czy nie.
Ktoś popełni błąd,
to jest zrybka od szefa
i jest informacja,
ej słuchajcie,
popełniłeś błąd,
po pierwsze naprawmy go,
a po drugie
robimy post mortem,
czegoś,
z tego nauczyliśmy,
żeby nie poprawić tego w przyszłości.
A rzeczywiście,
to jest okej,
to jest bezpieczne
przyznać się do błędu,
nie?
Versus nie.
Swoją drogą,
informacja w momencie,
rozmawiamy 19 listopada,
wczoraj był
duży event w internecie,
bo Cloudflare padł.
Nie wiem,
czy widziałeś
ich informację prasową
o tym evencie.
Nie.
Absolutnie
fantastyczna wiadomość,
jest vivisekcja
tego,
co się stało,
nazwanie dokładnie,
gdzie był błąd ludki,
co się wydarzyło,
wzięcie odpowiedzialności
i informacja,
co teraz robią,
żeby tego uniknąć w przyszłości.
Poczek,
to dla mnie podbija
zaufanie do tej firmy,
nie?
Oczywiście.
I zakładam,
że jak to robią publicznie,
to pewnie też
wewnątrz firmy
jest tak samo, nie?
Osoba, która tam
wypełniła ten błąd,
może teraz powiedzieć,
w jakich warunkach działałem,
opowiem Ci,
co się zadziało,
zrobimy tak,
żeby się to nie powtórzyło
w przyszłości.
Opowiedz nam,
jakie były warunki,
bo teraz dzięki temu
będziemy wiedzieć,
jak temu się zabezpieczyć
versus zwolnienie tej osoby.
Zakładam,
oczywiście tego nie wiem,
ale na podstawie
tej wiadomości prasowej,
gdzie jest otwarcie,
przyznanie się,
do błędu,
pokazanie,
co się zadziało,
jaki był sposób myślenia,
rozwiązywania tego,
absolutnie buduje u mnie
zaufanie do tej firmy.
To samo dzieje się
na mniejszą skalę
w każdej organizacji.
Jak mówimy,
że w tej firmie
promujemy proaktywność
i na samym razem,
jak ja mam pomysł,
to ten pomysł jest wysłuchany,
opowiedziany,
nie zawsze wdrożony,
ale wiem,
co się z nim zadziało,
jest wzięty poważnie
versus jestem proaktywny,
a ktoś mnie pałuje,
ej, nie wychylaj się,
bo to nie jest
Twój zakres obowiązków.
To bardzo wpływa na to,
czy ja na samym razem
będę proaktywny
czy nie będę proaktywny.
Dokładnie, dokładnie.
Ja właśnie,
jak mi to powiedziałeś,
to dokładnie miałem
teraz taką sytuację,
bo z jedną z nowych
współpracownic,
która teraz z nami pracuje,
miałem do omówienia
jeden temat,
jeden temat marketingowy
i do niej napisałem,
że kiedy by mogła,
kiedy by jej pasowało,
ona mówi,
że tam w piątek,
ale tam w piątek
ma spotkanie wcześniej
w swoim zespole,
nie?
I ja mówię, spoko.
I potem okazało się,
że to spotkanie w jej zespole
się przedłużyło.
No i ona tak się czuła,
wiesz,
że tutaj, wiesz,
szef na nią czeka,
a ona nie może.
A ja mówię, spoko.
Jakby jeżeli
to wasze spotkanie
się przedłużyło,
no to ok,
to wtedy kiedy my
będziemy mogli porozmawiać,
to wtedy dzisiaj nie,
to wtedy może w poniedziałek.
No w poniedziałek
to ja będę mogła dopiero
po tej pomyli godzinie.
A mówię, ok,
mi to też pasuje.
Jakby i właśnie dokładnie
jakby się pochwalę,
że zareagowałem,
tak jak mówię,
że dogadamy się,
ustalimy kiedy ten,
a nie, wiesz,
powiem, ja tutaj szef jestem,
masz jakieś spotkanie,
mam to gdzieś,
jakby moje potrzeby
są najważniejsze.
Tylko powiedziałem jej,
spoko,
to było ważne,
wolę, żebyś skończyła
to spotkanie.
Natomiast my ten temat
omówimy wtedy w poniedziałek,
wtedy kiedy nam pasuje.
I dokładaliśmy się
i potem w poniedziałek
rzeczywiście omówiliśmy wszystko,
przerobiliśmy wszystko,
wszystko stało się,
jakby stało się,
tak się powinno było stać.
Czyli rzeczywiście,
pochwalę się,
że zdałem egzamin.
Super, gratulacje.
I teraz za każdym razem
kolejnym znowu
zdajesz ten sam egzamin,
podbudowujesz to zaufanie
do tego,
aha, tu jest bezpiecznie powiedzieć,
tak jesteś szefem,
ale mam inną rzecz,
która jest ważna
w kontekście produktu
naszych celów zespołowych.
Tak jest.
Potrzebuję to przesunąć.
Wiem, że to zrozumiesz.
Ja jej nie odpisuję,
ja jej nie wycinam.
Super.
Gratulacja,
to jest duża rzecz.
Gdybyśmy mieli inne forum,
to ja bym się z ciekawością
zanurzył w to,
jak się tego nauczyłeś,
bo to nie rodzimy się
z tą wiedzą.
Dla mnie jest mega intrygujące,
jak osoba na danym stanowisku
dochodzi do tej wiedzy.
Też z taką myślą,
to jak możemy się tego uczyć
nowych liderów,
nowe liderki.
To jest złoto,
ale to nie ten forum
i nie ten temat.
Natomiast może.
Słuchaj, wiesz co,
możemy do tego tematu wrócić,
ale zrobimy małą przerwę
na tego,
na sponsora.
Słuchajcie,
jak dobrze wiecie,
sponsorem naszego podcastu
jest moja firma Nozbi,
czyli nasza aplikacja
do zarządzania czasem
i projektami,
która pomaga się
zorganizować,
pomaga się dogadać
przez komentarze
w zadaniach,
w projektach.
I teraz w ogóle
zaczynamy już,
teraz,
19 listopada
zaczynamy Black Friday,
który będzie
za półtora tygodnia.
Zaczynamy już
promocję Black Friday.
Nasi klienci
często się o nią
pytają wcześniej,
więc ją odpalamy wcześniej.
Macie czas,
ale też nie za dużo.
Promocja jest bardzo prosta,
szczególnie jest otwarta
dla naszych klientów
lub dla ludzi,
którzy już zaczęli
używać Nozbi,
że jak się wykupi na rok,
to się dostaje jeszcze
dodatkowe 3 miesiące gratis,
czyli po prostu
jakby dajemy dodatkowy bonus.
Jako, że roczny abonament
już jest w ogóle
obniżony o 20%,
więc tak naprawdę się płaci
za dużo mniej niż rok
i do tego jeszcze dostaje się
praktycznie na półtora roku
narzędzie.
Mi akurat timing
tej promocji się podoba,
dlatego, że ten timing
jest taki,
że jak wykupi się Nozbi
teraz, dzisiaj w listopadzie,
no to masz na ponad rok Nozbi,
no bo dostajesz teraz
rok i 3 miesiące,
czyli masz na teraz,
na koniec roku,
żeby podsumować dobrze rok,
masz na cały rok narzędzie
i potem masz w styczniu
kolejnego roku
na znowu kolejne podsumowanie roku
czy na kolejne jakby
zaczęcie nowego roku
i zdecydowanie co dalej,
także można wykupić już dzisiaj
i to jest tak,
że to nie nadpisuje nic,
czyli jakby jeżeli
twój abonament jest ważny
na przykład do maja przyszłego roku,
to jak kupisz dzisiaj,
to dostaniesz dodatkowy rok
i dodatkowe 3 miesiące,
także wykupisz sobie
na Nozbi do przodu,
niektórzy się pytają,
Michał,
czy są w ogóle osoby,
które tak robią,
my mamy klientów,
którzy mają wykupione Nozbi
do 2040 roku,
także generalnie ten,
więc jakby zdarzają się nawet
takie osoby,
także tutaj,
bo w każdej promocji
brali udział
i mają teraz 2040,
więc to powoduje tylko dla mnie
wielki stres,
że muszę do 2040
przynajmniej tą aplikację trzymać.
Jeszcze 15 lat, nie?
Dokładnie, dokładnie.
I już mogę być, wiesz,
jak ten w tych reklamach
od pralek, nie?
Że dzień dobry, jestem Romek,
mam 25 lat,
od 30 lat naprawiam pralki, nie?
Więc podobnie.
Jestem Michał,
mam lat, wiesz,
tam 40 parę,
ten od 50 lat prowadzę Nozbi,
bo jak zsumujemy...
No tutaj jeszcze pochwalimy się
tutaj kimś innym niż my,
że lubimy Nozbi
i w ogóle odpalimy tutaj wideo
z jednym z naszych ulubionych użytkowników,
żeby pochwalić ten,
pochwalić aplikację,
żeby nie było tylko,
że tylko ja chwalę moją własną aplikację.
I za chwilę wracamy
do tematu intencjonalności
i do tego,
jak to można być partnerem
dla swoich pracowników,
bo na tym skończyliśmy.
To, co prostotą i minimalizmem
nie bardzo odpowiada,
to odchaczanie tych zadań...
Nie mogłem znaleźć dobrego narzędzia dla siebie
i wróciłem do Nozbi
jakiś czas temu,
zwłaszcza, że teraz to ono już też jest
innym narzędziem niż było kiedyś,
no bo właśnie dużo lepiej pasuje
do tych potrzeb, które ja mam.
I zorganizowałem sobie te prace w Nozbi
właśnie dlatego w Nozbi,
że tam nie ma pierdyliarda różnych rzeczy,
które mnie rozpraszają.
Ta prostota jest dla mnie kapitalna,
dlatego, że Nozbi nie jest do zarządzania zadaniami,
tylko do robienia zadań.
Nozbi jest takim narzędziem,
które nie domaga się Twojej uwagi
i właśnie to, co jest fajne w Nozbi,
to to, że każde zadanie
jest na wyciągnięcie ręki.
Nie trzeba go szukać w podprojektach,
podprojektów, podprojektów.
Okej, no to wracamy do tematu.
Więc słuchaj, jeżeli chodzi o właśnie
o takie podejście, jakby ja pamiętam,
że kiedyś zaczęło się od tego,
że jak pisałem pracę magisterską,
kilka lat temu, w sensie...
60 lat temu, jak już mówiliśmy, że...
60 lat temu, jak pisałem pracę magisterską,
to pamiętam, że...
Ja już pisałem wtedy o pracy zdalnej,
w sensie o telepracy i tak dalej.
Więc ja już wtedy uważałem,
że będę pracował zdalnie,
co jakby po latach się sprawdziło.
I pamiętam, że tam kilka aspektów właśnie
było tej pracy
i ważnym elementem było zaufanie.
Czyli kwestia zaufania,
no bo jak pracujesz zdalnie,
no to nie widzisz kogoś,
to ufasz, że on pracuje,
czy ona pracuje i tak dalej.
I też było to,
że ja wtedy też studiowałem w Niemczech
i potem byłem na Erasmusie w Hiszpanii,
więc trochę podróżowałem,
uczyłem się języków
i zwróciłem uwagę,
że w języku niemieckim
słowo pracownik
to nie jest podwładny,
tylko to jest myt arbeiter,
czyli osoba, z którą pracuję,
współpracownik.
I mi się to strasznie spodobało,
bo ja byłem zdziwiony,
ja myślałem,
pamiętam, jak pojechałem do Niemiec,
zacząłem uczyć niemieckiego,
to byłem zdziwiony,
że właśnie przedsiębiorcy mówią
o swoich pracownikach,
o współpracownikach.
Myślałem, że mówili o swoich partnerach,
wiesz, o swoich w sensie
partnerach biznesowych.
Okazało się,
że oni mówią tak o pracownikach.
I to był taki pierwszy element,
że język decydował,
jak ty z tą osobą pracujesz,
że ty z tą osobą współpracujesz,
czyli robimy rzeczy razem,
a nie ty robisz rzeczy dla mnie.
I to była taka pierwsza rzecz,
która zwróciła na mnie uwagę.
No i druga to było to,
że w jakichś książkach właśnie mądrych,
biznesowych było o tym,
że to osoba, która jest szefem,
to nie jest osoba,
która jest panem i władcą.
To jest osoba,
która z maczetą chodzi
i toruje rzeczy,
żeby pracownicy,
którzy idą za nią,
mieli łatwiejszą robotę.
Czyli moim zdaniem jest
chodzenie z maczetą.
Żeby po prostu utorować,
uprościć pracę,
żeby te osoby,
z którymi pracują,
pracowały lepiej i skuteczniej.
Więc tak naprawdę ja im służę,
a nie oni służą mi.
Servant leadership.
Tak.
W ogóle ten koncept
takiego partnera biznesowego
jest dla mnie bardzo bliski.
Czasami słyszę takie różne przenośni,
że my tutaj w tej firmie jesteśmy
jak rodzina,
albo jakaś zespół,
albo zespół muzyczny
i tak dalej.
Ja postrzegam to
jako coś bardzo niebezpiecznego
z dwóch stron.
Ze strony pracownika,
pracowniczki,
ale ze strony firmy.
Ze strony firmy wiadomo,
tak naprawdę każda firma,
jeżeli to jest,
nie jest tylko NGO-sem
czy non-profit fundacją,
ma na celu zarabianie pieniędzy.
Dla kogoś konkretnego osoby,
dla właścicieli,
właścicielek,
dla funduszy,
zależności od struktury właścicielskiej.
I nie wolno nam jako pracownikom
o tym zapominać,
żeby z jednej strony dbać
o swoje bezpieczeństwo,
bo jeżeli ja poświęcam całe życie
dla firmy,
no to ja muszę pamiętać,
że ta firma jest biznesem,
który jak będzie źle,
to będzie potrzebował się
zoptymalizować.
Ja mogę być zoptymalizowany.
W rodzinie się nie zwalnia,
czy w zespole muzycznym
się nie tak łatwo wyrzucach
z kumplami,
grasz długi czas.
Ale to nie jest negatywna rzecz,
bo to znaczy,
że ja mogę wtedy świadomie być,
ok, co ja wtedy dla tej organizacji robię,
jaką część siebie daję,
w jaki sposób,
co ja z tej organizacji wynoszę,
dlaczego ja w tej organizacji
chcę pracować,
co tym jest dla mnie dobrego,
czego się potrzebuje uczyć,
żeby być dobrym dla tej organizacji,
ale też dzięki temu
być dobrze postrzeganym na rynku.
I to są wtedy dwoje partnerów.
Fajnie go to nazywasz,
że pracuję z dorosłymi.
Dokładnie.
Wiem, dlaczego jestem do organizacji.
Zwykle wybiorę organizacje,
które albo podoba mi się produkt,
albo podoba mi się sposób pracy,
albo lubię pracować z tym zespołem.
I jednocześnie dbam o to,
żeby być cały czas
w kontakcie z technologią,
z umiejętnościami i tak dalej,
żeby widzieć,
jaka jest moja wartość na rynku.
Żeby nie być zakładnikiem dla organizacji.
To też nie jest dobre dla organizacji,
jeżeli ktoś jest tam tak przywiązany,
że tak naprawdę ma złe powody,
żeby tam pracować.
I to ten współpracownik
jest tutaj bardzo fajną rzeczą.
Wezmę sobie tą historyjkę.
Bardzo nie lubię,
jak ktoś mówi, że kradnę.
Ja sobie inspiruję się
i biorę, kopiuję dla siebie.
Bo to właśnie wskazuje
na takie zdrowe prace.
I moją taką myślą jest,
że nieczęsto jeszcze pracownicy,
pracowniczki są w tym miejscu.
I trochę naszą rolą osób,
które organizują pracę,
jest też im pokazywać.
Myśmy tutaj partnerami.
Co to dla ciebie znaczy?
Z jakiego powodu pracujesz w tej firmie?
Co cię tutaj motywuje?
Jak mogę ci pomóc robić zadania,
które są najbardziej w kontekście
twoich mocnych stron?
Bo ty na tym zyskujesz,
ja na tym zyskuję.
Możemy organizować pracę w tych obszarach,
które są trudniejsze,
może mniej przyjemne,
ale też trzeba je zrobić.
Co możemy zrobić,
żeby to było jak najefektywniej zrobione
i dla ciebie i dla mnie?
Dzięki temu zyskuję firma,
zyskuję je jako pracownik,
zyskuję zespół,
bo jest dobra atmosfera
i idziemy do przodu.
Ale nie udajemy,
że jesteśmy czymś innym bytem
niż konkretną firmą.
To też jest ten kontekst,
Michał,
i on się wiąże bardzo z produktywnością.
Wiem,
że idziemy na wyższe poziomy takich,
może nawet rozważań filozoficznych,
ale dla mnie kontekst produktywności
to też jest pamiętanie,
że nie ma czegoś jakiego
jak work-life balance.
Bardzo nie lubię tego określenia.
Mówi,
że jest albo praca,
albo życie.
Czyli ja jestem zadowolony
ze swojej pracy,
to częściej będę zadowolony
też w domu.
To jest powiązane,
to jest takie cały czas balansowanie.
Jak ja jestem zmęczony w domu,
wkurzony w domu,
bo się kucę z partnerem,
albo moje dzieci nie śpią w nocy,
bo są chore,
to nie będę w pełni efektywny w pracy.
Więc jak ja mogę
tak organizować swoją pracę,
życie prywatne,
żeby to jak najbardziej
było ze sobą spójne.
Ale pamiętając,
że jedno przenika się z drugim.
Wracamy trochę z tego konceptu,
tak naprawdę po co pracuję,
co dla mnie ważne,
co oprymalizuję,
czego się uczę.
Nie wiem jak często
o tym rozmawiacie w Nozbi,
bo
my tak często
o tym mówimy,
że nam się wydaje,
że wszyscy mają to
zdefiniowane.
A tak naprawdę
nie jest takie częste,
że ludzie mają
jasną aspirację.
Ej, od mojej pracy
chcę tego i tego i tego.
Dlatego jestem
z tej organizacji,
dlatego tego się uczę,
dlatego wybieram takie zadania,
dlatego cię proszę,
jeżeli będziesz możliwość
w tej firmie,
żeby robić XYZ,
to ja tego się zgłaszam,
będę najbardziej
zaangażowanym pracownikiem,
pracowniczką,
bo w tym obszarze się rozwijać.
To też jest ważna informacja.
Ale ten człowiek
będzie to wiedział,
jak trochę pomyśleł,
ok, to czego ja chcę od pracy,
czego ja chcę od życia
za jakiś czas.
Tak.
Właśnie
wracajmy też
do tego konceptu,
tego, o czym ty ciągle mówisz
i co podkreślasz,
czyli
o tym działaniu
intencjonalnym.
Że nie działasz z automatu,
nie działasz po prostu
no, dali mi to, to ten,
tylko działamy intencjonalnie
i szukamy tej intencjonalności,
szukamy tego kierunku działania
i dogadujemy się do tego,
żeby ta intencja była
kompatybilna.
Tak.
Teraz pytanie,
jakie mam tego narzędzia.
No właśnie.
Ja sobie
w takiej minimalnej wersji,
naprawdę w minimalnej wersji
to jest
ten banalny przegląd tygodnia.
Żeby raz tygodniu usiąść
i pomyśleć,
w jakim ja kierunku idę
i czy to, co było
w zeszłym tygodniu,
nie wiem, czy to będzie widać,
bo postaram się pokazać.
Tutaj w prawym górnym rogu,
a tu jeszcze nie widzisz,
ale może kawałek dalej,
tu jest taki plakat
z kwadracikami.
To jest na przykład
też takie proste narzędzie.
To jest plakat związany
z książką
4 tysiące tygodni
Oliwego Dirkumana.
Tam jest wydrukowane
4,5 tysiąca kwadracików.
To jest mniej więcej
85 lat mojego życia.
Ja na tydzień sobie
przychodzę do tego plakaciku
i myślę,
okej,
zakreślam kolejny kwadracik,
minął kolejny tydzień mojego życia.
Jaki był ten poprzedni tydzień?
Czy on był dobry?
Czy jestem z niego zadowolony?
Czy robiłem rzeczy?
Gdyby to był ostatni tydzień życia,
czy to byłby dobry tydzień?
Potem jest pytanie,
okej,
zakładając,
że mam tam jeszcze
dwa tysiące kwadracików,
ale tak naprawdę
przesłamałem tylko jeden tydzień,
to co chcę,
żeby w tym tygodniu się zadziało?
To jest taka mini wersja
intencjonalności.
Z tygodnia na tydzień
mogę sobie tym sterować.
Oczywiście można
zaskalować bardziej,
można co jakiś czas
usiąść,
zastanowić się,
co by,
na przykład gdybyśmy teraz
nie mogli się spotkać,
nie jesteśmy przyjaciółmi
w takim sensie
słowa przyjaciel,
bo nie spotykamy się,
nie wiemy sobie żyć,
ale lubimy się,
jesteśmy znajomymi
z internetu,
z przyjemnością
to jakiś czas się aktualizuje.
Wyobrażam sobie,
że mógłbym cię użyć
jako awatara
służącego mi
do mojej intencjonalności.
Na zasadzie na przykład,
Michał, zakładając,
że nie spotykamy się
przez następne dwa lata
i za dwa lata się spotykamy,
to co ja bym ci chciał powiedzieć,
że z moim życiu się zmieniło?
Jak wygląda moja praca?
Jak wygląda mój związek?
Jak wygląda moje hobby?
Rozmawialiśmy kiedyś prywatnie
o bieganiu,
o triathlonie,
tak dalej, nie?
Co bym ci chciał mówić
powiedzieć o tym,
jaki teraz sposób trenuję,
jaki sposób biegam?
O co bym ci chciał powiedzieć,
jak wygląda moja praca
w kontekście społeczności
intencjonalnie,
którą prowadzę?
To jest kolejny poziom
taki prosty do wyobrażenia sobie,
gdybyśmy się nie widzieli
przez dwa lata,
do jakiego punktu dążę.
I teraz jeżeli to mam,
ja lubię zapisywać,
jeżeli to mam zapisane,
to cały czas myślę,
aha, czy ja w tym tygodniu
robiłem rzeczy,
które mnie przybliżają
do tej aspiracji, czy nie?
I na to można nałożyć
znowuż kolejne wyższe rzeczy,
wizje w kontekstach,
wizje życia i tak dalej.
Nie wiem, czy tu mogę
dzielić ekran,
to pokażę to też po prostu
najbardziej na przykładzie.
Spróbujmy.
Zobacz.
Pokazę mojego notion.
Czy widać, czy nie?
Czekaj, czekaj.
A, widzę, widzę.
O, pokazuję teraz.
Dobra.
Popatrz, to jest taki
bardzo prosta rzecz.
To jest moja wizja życia
taka parasolowa
na życie.
A potem mam wybrane
cztery konteksty,
które dla mnie są ważne.
Kontekst przyjaciół i synów
jest w kontekście relacyjnym.
Teraz pokażę taki najproszszy, nie?
Kontekst zdrowia.
Mam jakąś wizję dla siebie.
Sprawny 70-latek
wciąż biegający po górach.
Teraz mam 45 lat.
To mi pokazuje,
aha, jak ja chcę być
sprawnym 70-latkiem
wciąż biegającym po górach,
to ja potrzebuję robić
teraz coś, nie?
No.
Ale na przykład mam aspiracje
i chciałbym Ci powiedzieć,
słuchaj, jak się spotkamy
na koniec 2023 roku,
to chcę Ci powiedzieć,
że w tym roku
miałem 4-6 biegów górskich,
a nie taki zorganizowany,
tylko pływem w górach biegać.
Tak.
Że moja waga
jest na poziomie 80 kilogramów
i że jestem w dowolnym momencie,
w takim stanie fizycznym,
że jestem w dowolnym momencie
w stanie wstać z krzesła
i przebiec 30-50 kilometrów w górach.
Mhm.
I to mi bardzo toruje,
to jak ja dbam o zdrowie?
Co ja robię?
Mogę zadać sobie pytanie,
czy ja w tym tygodniu zrobiłem coś,
co mnie przybliża do tej wizji, nie?
Tak, tak.
To popatrzę sobie na kontekst
bardziej taki operacyjny pracy.
Tu i teraz, a nie w przyszłości.
Buduję mocno między wiedzą,
a działaniem rezultatami.
No i aspiracje, nie?
Patrzę na roczne zarobki,
mam zbudowane jakieś tam poduszki,
ale mam też określone,
jakie mam filary biznesowe.
I co więcej, mam tu napisane,
przetestowałem jedno spotkanie wyjazdowe,
warsztaty na żywo.
Tego jeszcze nigdy nie robiłem.
I teraz spotkamy się na początku
2027 roku.
Ja sobie myślę,
chciałbym powiedzieć Michałowi,
że zorganizowałem taki wyjazd.
Ale co to znaczy?
Że jak patrząc na ten kalendarz
albo przegląd tygodnia,
sobie zadaję pytałem,
co ja teraz w tym tygodniu
zrobiłeś, Dominik?
Żeby się do tego przybliżyć, nie?
I to nie jest tak,
że w każdym tygodniu
coś będę robił,
ale ponieważ sobie o tym
ciągle przypominam,
to szukam okazji.
Na przykład, o, słyszałem,
że jest fajny ośrodek do spotkania.
Wyłączę już dzielenie ekranu.
Przyłączę się.
Jest fajny ośrodek,
więc zrobię spotkanie
z osobą, która to zarządza.
Sprawdzę, jakie są warunki finansowe.
Tak.
A widzę, że ktoś mówi
o fajne warsztaty wyjazdowe,
zadzwonię do osoby,
jakie masz best tips dla tego.
Będę sobie powoli budował te rzeczy.
Robiąc inne rzeczy na co dzień,
dbając o biznes,
ale te główne rzeczy
gdzieś tam z tyłu głowy
cały czas latają,
bo mam je zapisane,
opisane w taki sposób.
I dla mnie to jest ta intencjonalność,
że ja sobie myślę
i oczywiste jest dla mnie to,
że mogę to samo zrobić
w kontekście żona,
w kontekście dzieci,
w kontekście wspólnota,
duchowość i tak dalej.
Cokolwiek dla ciebie w życiu jest ważne.
I jednocześnie też pamiętam,
że życie jest zmienne,
są różne wydarzenia.
Ja daję sobie przyzwolenie,
żeby to modyfikować.
Ale w dany moment mam jasność,
takie bardzo jasną priorytety.
Jeżeli je zmienię,
to wiem, dlaczego je zmienię
i znowuż będę miał jasne priorytety.
Natomiast wiem,
co dla mnie jest ważne.
Mogę od czegoś to odbić.
Tak.
Więc ja zachęcam wszystkich,
żeby tak się na tym zastanowić.
Podejdź do tego,
jak jest trochę Dominik.
Tutaj wrzucimy ten zrzut ekranu
z tego, wrzucimy też
do notatek do podcastu
i też linki do intencjonalnie.pl
i do twoich profili społecznościowych, Dominik.
Dlatego, że naprawdę takie podejście,
czy to, co robimy,
przybliża nas do naszego celu,
jest mega ważne.
To ja potwierdzam.
Oczywiście zachęcam,
żeby to sobie w ogóle zaplanować w Nozbi.
Oczywiście.
I takie właśnie to,
że to, co w tym tygodniu zrobiliśmy.
To jest fajne,
to jest takie trochę memento mori.
Takie, że właśnie,
że pamiętam o śmierci
i pamiętam,
że mamy ileś tam tygodni
do zagospodarowania,
żeby tych tygodni nie zmarnować.
I żeby rzeczywiście
przybliżać nas do celu.
Zawsze się śmieję,
jak jeżdżę na rowerze
z takim kolegą,
który jest mnie 23 lata starszy
i jeździ na rowerze
dużo lepiej niż ja.
I zawsze się śmieję,
że Nick,
ja chcę być taki jak ty,
jak dorosnę.
I więc mam taki żywy przykład osoby,
że chcę jak w jego wieku
też tak jeździć na rowerze.
Ale wtedy wiem,
że muszę jeździć na rowerze
raz na jakiś czas.
Ciekawostka,
ja w kontekście podcastowania
i takiej komunikacji
długi czas mówiłem,
że jak dorosłem,
to chcę być jak Sam Harris.
W kontekście tego,
jak układa komunikat,
jak prowadzi,
jak przebija tabu,
jak jest w stanie zaprosić osoby
z totalnie innej bańki.
To ja chcę być jak doroscą,
takim rozmówcą jak Sam Harris.
Nie, dokładnie,
dokładnie.
To są też takie inspirujące
bardzo też przykłady.
I to jest dodatkowy przykład,
dodatkowy plus,
jak sobie taką osobę,
nawet jakby takiej osobie nie robić,
że to jest nie wiadomo,
jaki jest swój guru,
ale po prostu bardziej taki przykład,
że w tym aspekcie chcesz być taki,
jak ta osoba.
Nie?
Nie wiem, czy ty pamiętasz,
z czym Michale,
by cię o tym kiedyś pisałem,
ale w 2016-2017 roku
taką osobą byłeś ty dla mnie.
W kontekście,
jak wtedy odchodziłem z etatu
i zacząłem organizować swoją firmę,
to ty byłeś dla mnie
jednym z trzech osób,
które wybrałem sobie
takie awatary,
które robią coś,
albo w jakiś sposób,
który dla mnie jest taki aspiracyjny.
Ty byłeś dla mnie awatarem osoby,
która zorganizowała swoje życie tak,
że może pracować
z dowolnego miejsca na świecie.
I pracuję zdalnie
i organizuję zespół w taki sposób.
I ja wtedy przez pewien czas,
jak mam taki awatary,
bo to co jakiś czas zmienia,
za trzy, cztery lata
sobie robię kolejne wersje.
Czytałem twoje materiały,
słuchałem twoich podcastów.
Jak miałem okazję
stąd pogadać,
to o tym gadałem.
Dzięki temu korzystałem
z twojej wiedzy w tym obszarze.
To nie jest tak,
że ja chcę się stać Michałem.
Dokładnie.
Ale ta część twojego,
twojego życia zawodowego,
prywatnego
była dla mnie inspirująca
i to było mi bardzo wtedy pomogło.
Obok tam jeszcze były
dwie inne osoby.
Po trzy, cztery lata były kolejne.
Znowu już dla mnie
prezentowały przez to też,
jak się komunikują,
co pokazują,
rzeczy, które warto,
żebym zrobił,
żeby być w tym miejscu.
No i to jest bardzo fajne też.
Dziękuję za komplement.
Ale oprócz tego
jest bardzo fajne,
że rzeczywiście co jakiś czas,
co kilka lat,
jak się rozwijasz,
to właśnie dojrzewasz do tego,
że potem inne osoby
są na innym poziomie
i ciebie inspirują.
Dobrze,
to dziękujemy jeszcze raz
wszystkim za dzisiejszy podcast.
Dzięki Dominik
za twój czas
spędzony tutaj z nami.
Z tobą mógłbym gadać
jeszcze przez kolejną godzinę
czy dwie,
więc tutaj już,
ale mi się wydaje,
że daliśmy tyle mięsa dzisiaj,
że damy ludziom do myślenia,
żeby zobaczyli,
kim chcą być
i jak działać intencjonalnie
z wizją.
Dziękuję bardzo za zaproszenie.
Ja się tutaj wproszę
jeszcze na jakieś spotkanie,
możemy kontynuować.
Super.
Bardzo chętnie
i jeszcze przypominam
Nozbi.pl na promo.
Zacznęliśmy już Black Friday.
Jeżeli chcesz wykupić Nozbi na rok
i już myślisz o tym,
to możesz dostać trzy miesiące
jeszcze dodatkowo
w prezencie od nas
i oczywiście jest to w pełni
objęte gwarancją.
Jeżeli ci się Nozbi nie spodoba,
możesz poprosić na rok pieniędzy.
Nie ma w ogóle tematu.
Zapraszam.
I jeszcze raz, Dominik,
dzięki wielkie za dzisiejsze spotkanie.
Dziękuję pięknie.
Do usłyszenia kolejnym razem.
Cześć, cześć.
Dziękujemy, że słuchasz podcastu
Nie ma biura.
Co drugą środę
rozmawiamy w nim o produktywności
i sposobach na to,
by działać mądrzej.
Ponieważ wierzymy,
że praca to nie miejsce,
do którego się chodzi,
ale to, co się robi.
Mamy specjalny bonus
dla fanów audycji
Nie ma biura.
Zarejestruj się w Nozbi
za pomocą tego linku
nozbi.pl na podcast,
a otrzymasz kredyty
o wartości 100 zł,
które możesz potem przeznaczyć
na zakup Nozbi Premium.
Nozbi pomaga tysiącom przedsiębiorców
i ich zespołom
w prosty sposób
zorganizować swoje życie zawodowe
i prywatne
w jednej aplikacji
w prosty sposób.
Nozbi jest bezpłatne
do trzech aktywnych projektów
i trzech osób w zespole.
Więc wypróbuj już dziś
i odbierz bonus,
który potem wykorzystasz,
aby odblokować
nieograniczone projekty.
Jeszcze raz
dziękujemy,
że słuchasz podcastu
Nie ma biura
i mamy nadzieję,
że szepniesz o nim
słówko znajomym.
Do zobaczenia
i usłyszenia
w następnym odcinku.
W międzyczasie
możesz odbierać
swoje bonusowe kredyty
tutaj.
Zapraszam.
do zobaczenia.
do zobaczenia.
do zobaczenia.
Creators and Guests
